piątek, 27 sierpnia 2021

Wyjechała do Pakistanu, bo obiecywał jej życie jak w bajce, tymczasem zgotował jej piekło, a ona nie miała jak uciec.


30-letnia Lara Hall z Australii poznała przez internet Pakistańczyka, który wydawał się być księciem  z bajki. Był miły, uprzejmy i oszałamiająco przystojny, do tego miał 5 domów i miał kupować szósty.

Lara to wykształcona i piękna kobieta, która skończyła prawo. Kiedyś zaprzyjaźniła się ona z pakistańską kobietą o imieniu Rhianna. Pomagała jej nauczyć się języka angielskiego. Lara poznała rodzinę Rhianny, tą bliższą i tą dalszą. Lara była u Rhianny w momencie kiedy ta rozmawiała z rodziną w Pakistanie. To wtedy poznała Sajjada.

30-latka utrzymywała kontakt online z mężczyzną od kilku lat. Sajjad twierdził, że też jest prawnikiem i ma pięć domów i właśnie zamierza kupić szósty, który miałby być ich wspólnym domem. Chciał by Lara go urządziła po swojemu.


„Sajjad wszedł w moje życie, kiedy byłam całkowicie bezbronna. Obiecał wspaniałe, niesamowite i szczęśliwe życie, jeśli kiedykolwiek będę chciała się na nie zdecydować. Powiedział, że ma pięć domów i pokazał umowę na zakup kolejnego, o którym powiedział, że może być mój i że mogę go udekorować, tak jak będę chciała – nawet przysłał mi zdjęcia domu.”

„Pamiętam, że pytałam go, czy kiedykolwiek mnie okłamał, a on odpowiedział „nie” – był bardzo atrakcyjny i uwodzicielski. Omamił mnie obietnicą tego niesamowitego życia z nim. Moje życie w Sydney było tak beznadziejne w tym czasie, więc pomyślałam, że mogłabym spróbować coś zmienić. Wydawało mi się, że to normalny człowiek jak każdy, przecież znałam jego rodzinę, a jego krewna jest moją dobrą koleżanką.”

Sajjad korespondował także z siostrą i babcią Lary. Był przez wszystkich bardzo lubiany. Okazywał dużo współczucia i empatii. Potrafił słuchać i był jak dobry przyjaciel, jak osoba godna zaufania.

Na początku 2018 roku Sajjad zaprosił Larę na ślub swojego brata. Lara szczęśliwa, że w końcu go pozna  23 kwietnia 2018 roku poleciała do Lahore.


Dom, do którego ją zabrał był biedny i brudny, nie miał nic wspólnego z tymi domami z fotografii. W 5 sypialniach mieszkało aż 20 osób. Sajjad zapewnił Larę, że to wszystko z powodu wesela i gości, których trzeba było rozlokować. Uwierzyła mu.

Jednak po weselu zaczął się jej koszmar. Gwałcił ją, więził, bił, głodził i dręczył.

 "Wszystkie uczucia umarły. Potem zaczął się mój koszmar. Sajjad zgwałcił mnie, a jego brat usiłował mnie zgwałcić przy wielu okazjach. Byłam przetrzymywana siłą. Nie mogłam się kąpać, gdy miałam okres i nie mogłam używać podpasek. Musiałam swobodnie krwawić, byłam głodzona przez długi czas.
Po kąpieli miałam zawsze pokazywać mu się, sprawdzał czy jestem dobrze umyta. Gdy raz miałam resztki szamponu na włosach po wyjściu z wanny, złapał mnie za głowę, uderzył o szafkę i powiedział, że jestem idiotką. Kiedyś musiałam leżeć godzinami w łóżku z otwartymi nogami i czekać na niego, gdy tylko będzie mieć na mnie ochotę. Przybyłam do Pakistanu po to, aby zostać więźniem…”


Po upływie 30 dni od przyjazdu Lary do Pakistanu wygasła jej wiza. Sajjad powiedział, że załatwi jej przedłużenie, ale nie może ona wychodzić, bo zostanie aresztowana. Wtedy wiedziała, że ma ostatnią szansę na ucieczkę.

Udało jej się dotrzeć do konsulatu australijskiego, gdzie czuła, że uzyska pomoc. Niestety spotkała się z zimnymi urzędnikami, którzy kazali jej pójść na policję. Ona jednak czuła, że policja jej nie pomoże.

Pomógł dopiero dr Kaiser Rafiq, dyrektor elitarnego klubu AFOHS, prestiżowego klubu wojskowych, dyplomatów i biznesmenów.

Pomógł, ale nie szczędził słów krytyki:

„Byłem rozczarowany i zaniepokojony przybyciem młodej, wykształconej i inteligentnej kobiety do zupełnie obcego kraju i ludzi, których znała tylko przez Internet. Młodzież musi nauczyć się, że internet nie jest bezpiecznym miejscem i nie wolno nam wierzyć fantazjom, które ktoś nam rysuje w sieci.”

Rafiq pomógł Larze znaleźć schronienie, po dwóch tygodniach przewiózł ją do Islamabadu, gdzie udała się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Było to ryzykowne posunięcie. Groziło jej więzienie za przedłużenie pobytu bez wizy. Lara bała się, że zostanie zatrzymana, ale na szczęście skończyło się grzywną i nakazem opuszczenia Pakistanu. Tyle, że Lara nie miała pieniędzy na samolot.

Lara ponownie zwróciła się do ambasady swojego kraju, ale spotkała się tylko z biurokracją, która nie zapewniała realnej pomocy.

Udała się więc po pomoc do Brytyjsko-Pakistańskiego Stowarzyszenia Chrześcijańskiego (bpca), które jako jedyne zareagowało natychmiast. Zorganizowało pomoc zakładając na rzecz Lary stronę w GoFundMe, dzięki której w kilka dni zebrano kwotę umożliwiającą zapłacenie grzywny i zakup biletu powrotnego do Australii.

Wilson Chowdry, szef organizacji, skrytykował w ostrych słowach australijski konsulat i ambasadę, mówiąc, że nie potraktowali Lary poważnie w świetle tak niebezpiecznych okoliczności.

Od czego są te instytucje, na które idą ogromne kwoty z budżetów, jeśli nie na pomoc obywatelom w takich sytuacjach?

Lara w ramach wdzięczności wspiera działalność organizacji. Angażuje się w pomoc kobietom, które spotkał podobny los.