środa, 1 września 2021

Zaadoptowali psa ze schroniska, zapewniając mu kochający dom. Takiej tragedii nikt się nie podziewał.


Pewne  małżeństwo z Rosji pojawiła się w schronisku na wyspie Sachalin, by zaadoptować psa. Obiecywali kochający pełen troski dom, w którym na pewno poczuje się dobrze.
Szukali psa po przejściach, zapewniając, że dają mu miłość i dom jakiego jeszcze nie miał.

Przekonani pracownicy schroniska, że małżeństwo jest w stanie oddać serce pupilowi chętnie oddali do adopcji suczkę Niki, którą sami wybrali.

Po upływie kilku dni wolontariuszka schroniska postanowiła się wybrać do rodziny, by zobaczyć jak się ma Niki i w jakich warunkach żyje. Gdy dotarła do domu rodziny, okazało się, że zaadoptowanego psa nie ma. Para stwierdziła, że pies uciekł, bo chyba nie spodobało mu się w nowym domu.


Wolontariuszka nie uwierzyła w to co mówi para. Poza tym z domu wydostawał się dziwny zapach pieczonego mięsa, który nie przypominał ani kurczaka, ani wołowiny, ani też wieprzowiny... gdy weszła do domu, na kuchence było pełno sierści, a na werandzie leżały zwłoki psa.

Wolontariuszka nie mogła uwierzyć w to co widzi. Ze łzami w oczach zadzwoniła na policję. Gdy funkcjonariusze się pojawili para w końcu przyznała się do zbrodni. Wyznali, że wcześniej kilka razy przyłożyli Niki metalowym prętem.

Szefowa schroniska, Irina Savitskaya walczy o karę więzienia dla zwyrodnialców.