Edyta Górniak często mówi o życiu prywatnym. Ostatnio wyznała co spotkało ją ze strony partnera, z którym wiązała nadzieje na długie, szczęśliwe życie. Otóż okazało się, że dopuścił się zdrady, której owocem było dziecko.
Po rozwodzie z Dariuszem Krupą Edyta była w kilku związkach. Związała się m.in. z mecenasem Piotrem Schrammem, kierowcą rajdowym Mateuszem Zalewskim i piłkarzem Tomaszem Mazurkiewiczem. Niestety z żadnym z nich nie udało jej się stworzyć związku, który by przetrwał wszystko.
Artystka od dłuższego czasu jest sama. Kiedyś była bardziej otwarta na miłość. Gdy kończyła się jedna historia, zaczynała się kolejna. Teraz jest nieco inaczej.
Okazuje się, że piosenkarka długo dochodziła do siebie po rozstaniu, do którego doszło z powodu zdrady.
"Jedno z najgorszych doświadczeń, jakie człowiek może przeżyć, to poczucie zdrady. Wszelakiej: emocjonalnej, finansowej, duchowej, rodzinnej, przyjacielskiej, przez kogokolwiek. Uczucie bycia zdradzonym jest jedną z najtrudniejszych lekcji do odrobienia" - mówiła w rozmowie z "Super Expressem".
"Moje serce jest już OK. Ale nawet jak świadomie podejmiemy decyzję, że idziemy do przodu, że zostawiamy przeszłość za sobą i uwolnią się od tego głowa, serce, dusza oraz myśli, to ciało jest jak mapa i wszystko pamięta. Nawet jeśli już wiem, że ten człowiek nie był wart nawet jednej dziesiątej serca, które dostał ode mnie, to ciało i tak przechodzi turbulencje. Wydaje mi się, że poukładałam już wszystko w sobie. Natomiast moje ciało choruje. I to już bardzo długo. Ma swoje sposoby na to, by wyrzucać to, co przeżyłam"
Górniak wyznała, że ze zdradą jest się bardzo ciężko pogodzić, a jeszcze ciężej pogodzić się ze zdradą, z której rodzi się owoc.
"To są różne bóle fizyczne. Kiedyś stresy "chowałam" w brzuchu i bardzo mnie brzuch bolał. Potem „chowałam” na karku. Pewnie każdy z nas ma jakieś tam miejsce. I kiedy nastąpiła ta zdrada, dosyć trudna, bo wynikiem zdrady było poczęcie, to było totalnie traumatyczne i bardzo, bardzo głębokie"
Gwiazda wyznała, że jest przeciwniczką jakichkolwiek terapii. Ona sama chce sobie radzić ze złymi wspomnieniami i traumatycznymi przeżyciami.
"Żeby przeżyć to, musiałam przywdziać energetyczną skorupę. Mój organizm się tak mocno spiął, że dostał swego rodzaju wewnętrznego zakwasu. Uwalnianie tego na przestrzeni czasu jest jak leczenie wewnętrznych siniaków. To jest takie dziwne... W tych traumach jest tak, że nie leci krew, nie można opatrzyć, nie ma maści, nie ma leków. To, co się stało w organizmie, potrzebuje czasu na uwolnienie. Mam czasem takie dni, że jestem totalnie obolała."
Górniak stwierdziła, że jej sytuacja jest podobna do czegoś w rodzaju wypadku samochodowego. "Jak nas potrąci samochód, mamy wypadek, co jest bardzo traumatyczne, to potem boimy się wsiąść do samochodu i trzeba to przewalczyć. To jest chyba coś takiego"