sobota, 5 marca 2022

Nauczycielka 45 lat pracuje w jednej szkole. Gdy umiera, na jaw wychodzi jej prawdziwe oblicze.





Genevieve Via Cava pracowała w szkole edukacji specjalnej. Przez 45 lat zajmowała sie tym i kochała swoją pracę.


Mimo ciężkich chwil, trudnych przypadków dzieci i problemów z jakimi borykała się szkoła, Genevieve nigdy nie straciła wiary w ideę pracy z dziećmi, które najbardziej potrzebują pomocy. Jednak przez te wszystkie lata istniała wokół jej osoby ogromna tajemnica. Nawet jej najbliżsi nie wiedzieli o jej planie …



Genevieve starannie przez cztery dekady gromadziła pieniądze. Każda wypłata została podzielona na rachunki, absolutnie konieczne potrzeby i ostre oszczędności. Nikt nie wiedział, że Genevieve ma jakiekolwiek oszczędności – nie mówiąc już o takich! Przez cały ten czas Genevieve planowała coś niesamowitego. Chciała wykorzystać te pieniądze, żeby coś zmienić. Nie widziała potrzeby kupowania wymyślnych samochodów, dużego domu czy krzykliwej biżuterii. Nie miała własnych dzieci ani bliskiej rodziny. Dzieci, które uczyła, były zawsze dla niej na pierwszym miejscu!





Po śmierci Genevieve w 2011 roku, w wieku 88 lat, okazało się, że Genevieve zgromadziła małą fortunę. Jednak, gdy szkoła specjalna, w której pracowała otrzymała czek z darowizną wszyscy zbierali szczęki z podłogi.

Genevieve zza grobu obdarowała swoich podopiecznych kwotą 1 miliona dolarów!

„Nie byłem zaskoczony, że ma zamiar ofiarować coś” – powiedział dyrektor szkoły Dumont Emanuele Triggiano w New York Times, wyjaśniając, że nauczycielka wspomniała o pozostawieniu dla nich czegoś przed śmiercią.

Dodał: „Niespodzianką była ilością pieniędzy, które nam przekazała”.

Darowizna będzie teraz przeznaczana na jedno stypendium w wysokości 25 000 $ rocznie, aby sfinansować edukację policealną ucznia o specjalnych potrzebach. Administrator biznesowy okręgu szkolnego, Kevin Cartotto, powiedział, że pieniądze zostaną umieszczone w funduszu, który zgromadziłby odsetki, miejmy nadzieję, że stypendia będą kontynuowane przez lata.

Pan Cartotto przyznał, że był to największy prezent, jaki kiedykolwiek podarowano dla szkoły.